środa, 4 maja 2011

Occulta #2

Dziś będzie bardzo nerdy z powodu APeka, którego spisałem poniżej. Jeśli więc jesteś casualem to znów będziesz dekodował co trzecie słowo, a ja po raz kolejny będę próbował zrobić wszystko, żebyś tego nie przeczytał do końca.

W miniony czwartek udało mi się poprowadzić pierwszą sesję od około 8 miesięcy. Wróciłem do sandboxa, który zaprojektowałem w sierpniu dla całkowicie innej drużyny. Obecna przejęła po prostu schedę i pokazała mi jednocześnie jaka jest siła staroszkolnego RPG.

Wróćmy jednak do początku. Gramy na silniku Savage Worlds edycja polska, świat to autorski Interior, miejsce to okolice miasta Occulta. W obecnym składzie drużyna składa się z trzech bohaterów (od następnej sesji ma dojść jeszcze dwoje). Poniżej znajdziecie ich dossier:
Lux – szpieg, złodziej, psionik, poszukiwana przez Kartagińczyków za szpiegostwo gospodarcze. Jest kobietą średniego wzrostu, średniej urody, o dość przeciętnym stylu. Robi wszystko aby być jak najmniej zauważaną – to jej praca. Włamy, kradzieże, ciche wyprawy po mienie i informacje to jest to co lubi najbardziej. Brzydzi się specjalizacją, uważa, że takie podejście do życia rodzi słabość i naraża na dodatkowe niebezpieczeństwa. Tylko człowiek renesansu ma prawo przeżyć w każdym środowisku i sytuacji.
Izonka – łuczniczka o dość stereotypowych atrybutach kojarzonych z tym zawodem. Smukła sylwetka, sportowe cycki, soczysto-zielone ubranie, łuk, finka i niepochamowana ciekawość to jej cechy rozpoznawcze. Życie Izonki to podróż, awanturnictwo i przepuszczanie zdobytych pieniędzy. Nie zna słowa „nuda”, zawsze podąża za możliwościami zarobku, odkrycia nowych miejsc, starożytnego bogactwa, niewiele zwracając uwagi na niebezpieczeństwa.
Gieorgiej Ivanienko – międzywymiarowy podróżnik, gnom, inżynier, naukowiec spod znaku smaru i pary. Do Interioru przybył kilka miesięcy temu i dopiero zaczął aklimatyzować się w świecie magii i cudownej techniki. Poszukuje Nadantracytu, trakatuje ten minerał jak swój święty Graal - źródło niewyczerpalnej energii. Z dziewczynami łączy go epizod związany z odzyskaniem artefaktycznej broszy dla jednego z archeologów. Pomógł swoim towarzyszkom wyjść z ciężkiej choroby.
Drużynę połączyła wspólna praca dla niejakiego Harolda Ryżego, który zlecił im odzyskanie artefaktycznej broszy i eskortowanie do miasta Occulta. Sesję rozpoczęliśmy na Kartagińskiej Galerze, którą podróżowali wszyscy bohaterowie w towarzystwie Harolda. Na pokładzie mogli podziwiać przepiękne widoki (Kartagińskie Galery to statki latające), wysokie i postrzępione pasma górskie, głębokie jeziora, nienaruszone lasy tropikalne, pustynie i miasta Białego Królestwa. Po kilku dniach lotu przybili do wieży cumowniczej w mieście Occulta, pod ich stopami znajdowało się najpiękniejsze miasto jakie stworzyli ludzie Królestwa. Białe i kremowe elewacje kontrastowały z czerwienią dachówek, uliczne latarnie gazowe rozświetlały pierwsze cienie wieczoru, który właśnie nadszedł, po brukowanych ulicach stukały końskie kopyta i stalowe obręcze kół w powozach.
Przeszli przez kontrolę miejscowych urzędników i pożegnali się ze swym pracodawcą. Od tego momentu mieli pełny wpływ na swoje losy.

Pierwszą noc spędzili w wynajętych pokojach w hotelu „Wysoka Wieża”, gdzie zaciągnęli języka od właścicielki Mariji. Następnego rana zwiedzili miasto (wszystkie najważniejsze punkty opisane w ulotce) i postanowili nie inwestować w drogi wstęp do labiryntu artefaktów lecz poszukać wejścia poza murami miasta. Pospiesznie skompletowali ekwipunek i ruszyli na północny wschód.
Tuż za bramą ujrzeli zadbane farmy i szeroki gościniec, który prowadził w stronę ściany lasu widocznego na horyzoncie. Po dwóch godzinach marszu weszli w chłodny cień drzew. Na początku podróżowali głównym gościńcem lecz dość szybko skierowali się na boczne ścieżki. Jedna z nich zaprowadziła ich na słoneczną polanę, pełną jagód i świeżych ziół. Jej skraj kończył się stokiem doliny, w której płynął rwący strumień. Po drugiej stronie dojrzeli coś w rodzaju schodów prowadzących w skalną grań. Po sforsowaniu wody, dotarli do niedbale zabezpieczonego wejścia jaskini, która okazała się dawno opuszczonym domostwem. Po dokładnych oględzinach tego miejsca odkryli wejście do kopalni, której sieć śluz powietrznych i włazów na niższe poziomy doprowadziła bohaterów do kolejnej jaskini. Wysoka i dość dobrze oświetlona pieczara okazała się być kryjówką podejrzanie wyglądających typów, przetrzymujących kogoś w klatce.

Bohaterowie kierowali się ideą minimalizowania ryzyka i postanowili po prostu zastrzelić oprychów. Udało im się zakończyć walkę bez strat. Więźniem niestety nie była piękna i zdominowana dziewica, lecz dzikie dziecko, zachowujące się jak zaszczuty wilk. Pośpieszny szaber na ciałach pokonanych i wycofanie znaną drogą do miasta zakończył pierwszą sesję.
Niby działo się niewiele, niby tak jakoś bez epickich wyczynów, a jednak bardzo przyjemnie. W około trzy i pół godziny zdołaliśmy zapoznać z mechaniką osobę totalnie zieloną w RPGach, zarysować dobre tło dla drużyny, pozwiedzać miasto, zrobić rozpoznanie okolicy czyli wszystko to od czego powinno zaczynać się planowanie założenia tymczasowej bazy wypadowej. Bardzo wysoko oceniam postawę i zachowanie graczy, którzy przyjęli taktykę korzystania z tego co los (kości i karty) przyniesie i unikania zbędnych konfliktów. Pierwszy raz czuję, że gracze w pełni dostrzegli moc sandboxa i możliwości jakie daje ta metoda gry w RPG.
Narzędzia z których korzystałem:

3 komentarze:

  1. Oczywiście przede wszystkim fajne obrazki. A poza tym - aż tak wielu casuali czyta bloga, że musisz tak zastrzegać niekażualowość? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecież gdyby tam pisało coś ciekawego to bym nie wstawiał cycków. Ze statystyk widzę, że około 65% czytelników to casuale. Notki pozaerpegowe cieszą się największą ilością odwiedzin i najdłuższym czasem wyświetlania.

    OdpowiedzUsuń
  3. A no jak tak to rozumiem. Nie no, cycki zmniejszają współczynnik odrzuceń :P

    OdpowiedzUsuń